Ostatnio mój mężczyzna postanowił zainteresować się moim losem. Zaczęło się od tego, że wysłał mi link do jakiejś piosenki na youtube a ja odpisałam, że nie kliknę bo zanim to się otworzy to komputer poinformuje mnie o 10 tysiącach różnych błędów.
Nie żebym nie potrafiła obsłużyć krzemowego głupka, bo potrafię i zazwyczaj wspomniany głupek przegrywa ze mną, ale gdy przyjdzie lenistwo nie ma na mnie mocnych. Oczywiście, że nie robię nic z tym komputerem bo mi się nie chce, zresztą to tylko głupie urządzenie...
Ale mój mężczyzna myśli inaczej. Jestem dla niego jedynie nieporadną kobietą, która nie potrafi nic zrobić. Czasem zresztą doprowadza mnie to do furii. Załatwiasz za niego wszystkie sprawy, dzięki tobie ma gdzie mieszkać i nie wyrzucili go z uczelni. Pilnujesz jego terminów, pierzesz smrody, chodzisz na nudne spotkania z JEGO kolegami (a spróbowałabyś nie pójść), zarywasz noce bo temu się w ostatniej chwili przypomni, że musi mieć coś na jutro zrobione. Jesteś kochanką, matką i nauczycielką jednocześnie, a w ostatecznym rozliczeniu wredną i niewdzięczną babą...
No ale wróćmy do jego zainteresowania moim losem. Pan mój kochany postanowił wykazać się wiedzą na temat komputerów i powiedzieć mi jak naprawić komputer. Jednak najpierw musiał się dowiedzieć co to za błędy. Tutaj wredna i podła baba zniszczyła jego plany mówiąc: "Nie wiem co to za błędy, nie czytam ich. Nie wiem nawet czy to są błędy. Z góry zakładam, że cokolwiek do mnie komputer mówi to jest błąd i klikam cokolwiek żeby okienko znikło".
Znam to, również tak postępuję, przynajmniej do czasu aż mnie szlag trafi i się wezmę i naprawię. Zwykle radzę sobie sama, bo chociaż Kochane Słoneczko ogólnie się zna, to jednak jak ostatnio naprawił, to się okazało, że wręcz przeciwnie właśnie zepsuł. Mężczyźni... :)
OdpowiedzUsuńJejku :) czasem też tak robię :P cholerka... ale staram się czytać... :)
OdpowiedzUsuń