poniedziałek, 28 lutego 2011

Na dziś

A może lampkę wina?

piątek, 25 lutego 2011

"A imię jego czterdzieści i cztery"

Dziś będzie o nazywaniu. Za radą kogoś sympatycznego postanowiłam nadać imię cytrynie. Pomysłów było kilka, ale wreszcie podjęto ostateczną decyzję. A teraz gdy o tym myślę, nachodzi mnie pewna książka i pewien jej fragment:
Oglądałem wielki wodospad. Myślę, że to najpiękniejsza rzecz na terenie całej posiadłości. To nowe stworzenie nazywa go Wodospadem Niagara. Zupełnie nie pojmuję, dlaczego. Mówi, że on po prostu „wygląda” jak Wodospad Niagara. To nie jest żaden powód; to zwykła samowola i głupota. Ja sam nie mam najmniejszych szans, by czemukolwiek nadać nazwę. To nowe stworzenie z miejsca nazywa wszystko, co się nawinie, zanim zdołam zaprotestować. I za każdym razem słyszę tę samą wymówkę: to coś po prostu na to wygląda. Na przykład taki dodo. Mówi, że wystarczy na niego spojrzeć, i od razu się widzi, że „wygląda jak dodo”. No i pewnie będzie już musiał zachować tę nazwę. Męczy mnie zamartwianie się tym, które zresztą i tak niczego nie zmienia. Dodo, też mi coś! Nie wygląda bardziej jak dodo, niż ja sam.
Jest to oczywiście Mark Twain i jego "Pamiętniki Adama i Ewy". Część może pamiętać tę książkę jako lekturę szkolną, ja niestety miałam tylko fragment (który bardzo mi się spodobał) w podręczniku. Teraz zapragnęłam poznać się lepiej z "Pamiętnikami"; znalazłam już nawet pdf. Jednak potrzeba posiadania nakazuje mi szukać jakiegoś ładnego wydania w księgarni. PS. Dla wszystkich pań nie mogących zrozumieć panów - to jest lektura właśnie dla was (dla nas?).

Wracając do tematu, cytrynie nadano wdzięczne imię Marta.

wtorek, 22 lutego 2011

Kochanie...

Kiedyś już chyba chwaliłam się moją miłością do roślin (nie zawsze odwzajemnioną). Miłość ta trwa nieprzerwanie, a jej ostatnim owocem jest drzewko cytryny. Musi być mu u mnie dobrze bo zawiązało już owoce. Czekam na pierwsze plony :)


poniedziałek, 21 lutego 2011

Serduszko

Był weekend w Zakopanem, były narty i było miłe towarzystwo :) Było świetnie. Brakowało mi takiego wypadu i oderwania się od codzienności.

A z nart przywiozłam pamiątkę, serduszko:

środa, 16 lutego 2011

Zmiana

Ha! wreszcie zebrałam się za zmianę wyglądu. Maki były bardzo subtelne i kobiece, ale czas na coś odważnego i ... ZIELONEGO!

A dlaczego? Bo uwielbiam zielony! A najbardziej lubię kolor mojej ulubionej zupy (no ok. jednego z etapów przygotowywania tej zupy...).

piątek, 11 lutego 2011

Znowu o kobietach

"Od samego zarania dziejów kobieta wszelkiego zła jest siedliskiem! Narzędziem Chaosu, wspólniczką spisku przeciw światu i rodzajowi ludzkiemu! Kobietą rządzi jeno cielesna lubieżność!! Dlatego tak chętnie demonom służy, by mogła chuć swą nienasyconą zaspokoić i swe naturze przeciwne żądze!"

Wiedźmin

wtorek, 8 lutego 2011

W przyjaźni

W przyjaźni zawsze pojawiają się momenty kiedy jednej osobie zaczyna zależeć za mało, a drugiej za dużo.


Mądre słowa kogoś cudownego - może nie zawsze podnoszą na duchu, ale prowadzą do rozwiązania zagadki :)

poniedziałek, 7 lutego 2011

Zajęcia

Znalazłam sobie dwa nowe zajęcia: przędzenie i fotografowanie. Piersze jest świetne, a drugie jeszcze lepsze.

Moje fotograficzne dokonania z dnia wczorajszego:


















czwartek, 3 lutego 2011

Komedia pomyłek

Dlaczego robimy coś czego nie chcemy? A może jednak chcemy tylko tuż przed metą okazuje się, że jednak nie mamy ochoty na ten wyścig?

Takie głupie sytuacje, takie ludzkie, dla nas normalne ale dla kogoś kto jest w to wciągnięty uporczywe. Coś jakby pójść do sklepu, zapakować dwa koszyki oferowanego towaru i skierować się do kasy. Poczekać aż sztucznie uprzejma pani wszystko skasuje i w momencie gdy usłyszymy ile za to trzeba zapłacić stwierdzić, że jednak nie stać nas na to, albo nie potrzebujemy. Mówimy pracownicy, że jednak nie, rozmyśliliśmy się, a ona musi cały rachunek anulować. Poirytowana jest kasjerka, poirytowani są inni kupujący czekający w kolejce do kasy.

Sytuacja w sklepie to tylko przykład. W sumie lepiej się wycofać w ostatniej chwili niż zapłacić 100 zł za szampon do włosów, bo nie spytało się o cenę, a po jej usłyszeniu głupio powiedzieć, że jednak nie.

Robimy masę takich rzeczy, głupich. Robimy coś co prowadzi do czegoś innego - niechcianego i albo ponosimy konsekwencjie (czasem ich żałujemy, czasem nie) - bez względu na to czy się przygotowaliśmy czy nie, albo zwyczajnie rezygnujemy przed samą metą - irytując sędziego, kibiców i trenera.

Wnioski są proste. Jeśli nie mamy na coś ochotę to nie róbmy rzeczy które do tego prowadzą. Tylko dlaczego mimo świadomości tych wniosków nie stosujemy się do nich?

wtorek, 1 lutego 2011

Dlaczego?

Dlaczego świadomie wchodzisz w pułapkę? Już wiesz, że boli, ale włazisz drugi raz. Koniec końców i tak będziesz płakał, a gdy z łzami wypłną też smutki, wejdziesz tam kolejny raz.

Na dodatek mówisz innym, że są nielogiczni... Dostrzegasz ironię?