Dlaczego robimy coś czego nie chcemy? A może jednak chcemy tylko tuż przed metą okazuje się, że jednak nie mamy ochoty na ten wyścig?
Takie głupie sytuacje, takie ludzkie, dla nas normalne ale dla kogoś kto jest w to wciągnięty uporczywe. Coś jakby pójść do sklepu, zapakować dwa koszyki oferowanego towaru i skierować się do kasy. Poczekać aż sztucznie uprzejma pani wszystko skasuje i w momencie gdy usłyszymy ile za to trzeba zapłacić stwierdzić, że jednak nie stać nas na to, albo nie potrzebujemy. Mówimy pracownicy, że jednak nie, rozmyśliliśmy się, a ona musi cały rachunek anulować. Poirytowana jest kasjerka, poirytowani są inni kupujący czekający w kolejce do kasy.
Sytuacja w sklepie to tylko przykład. W sumie lepiej się wycofać w ostatniej chwili niż zapłacić 100 zł za szampon do włosów, bo nie spytało się o cenę, a po jej usłyszeniu głupio powiedzieć, że jednak nie.
Robimy masę takich rzeczy, głupich. Robimy coś co prowadzi do czegoś innego - niechcianego i albo ponosimy konsekwencjie (czasem ich żałujemy, czasem nie) - bez względu na to czy się przygotowaliśmy czy nie, albo zwyczajnie rezygnujemy przed samą metą - irytując sędziego, kibiców i trenera.
Wnioski są proste. Jeśli nie mamy na coś ochotę to nie róbmy rzeczy które do tego prowadzą. Tylko dlaczego mimo świadomości tych wniosków nie stosujemy się do nich?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz